Pierwszy wielki rozpad przyniósł na świat zwątpienie. Wcześniej, gdy go nie znano można było tylko budować. Ujawnił strukturę, a za nią i błąd. Powody przestały istnieć, chociaż materia obrazu krążyła, nie mogąc zaniknąć. Drugi wielki rozpad, przyniósł oczywistość. A wszystko z paradoksu stało się pozorem. Świat zaczął się rozpadać w szum. Trzeciego wielkiego rozpadu nawet nie było. Wielki wybuch nastąpił przed czasem.
Z chaosu wydobył się jeden martwy piksel. Można zacząć na nowo.
Opus corpus [łac. praca z ciałem], rozumiana jest w tym ujęciu także przewrotnie jako opus corus [łac. praca serca] – rytm życia, przenoszący emocje i uczucia na pudło rezonansowe jakim jest ciało. Istotny staje się tu jednak przede wszystkim stan zawieszenia i metamorfozy jednostki. Odwołuje się tym samym do buddyjskiego pojęcia bardo – 49-dniowego okresu między śmiercią a ponownym wcieleniem. Bardo należałoby tu odczytać jako zderzenie z prawdą o nietrwałości, w całym jej cierpieniu.
Oczekiwanie i związane z nim wstrzymanie, kształtuje materię od wewnątrz, przez jej powolną destrukcję. Tak rozumiana plastyczność, nie daje możliwości powrotu do dawnej formy. To otwarcie na niespójność, dezintegrację, która ma miejsce, gdy żadna ucieczka nie jest już możliwa. Wszystko to, co związane dotychczas z cierpieniem, staje się ostatecznie obojętnością na nie, formą nieczułości i zapomnienia. Dotyka też zjawiska „demencji formy”, która przyjmuje charakter wypartej lub sztucznie nadbudowanej treści. W jaki sposób istnieje to, co się rozpadło i jak nadać temu widoczność?
Rytm serca, to trzon składający się na polifonię ciała. Dwa tony, dwie pauzy. To, co dzieje się w obrębie psyche, zostaje przeniesione na ciało, które rezonuje dysharmonicznie. Powołana soczewka, wykonana z kalafonii, zawiera zalaną w swoim wnętrzu muchę – nimfę znaną z wędkarstwa muchowego, iluzję prawdziwego owada. Wykonana z perły, włosów i jedwabnej nici, odnosi się jednak bezpośrednio do klithoris, stanowiąc pułapkę zmysłów, których konsumpcja staje się formą unicestwienia. Zbliżenie się do Nimfy, stanowi formę poznania przez opętanie. Przytwierdzona do niej „żyłka”, okazuje się być struną wykonaną tradycyjnie z jelit. Oparta na skrzypcowym podstawku z jaworowego drewna (z którego wykonywano kołyski i na którym układano zwłoki), przenosi przeżyte zmiany na soczewkę kalafonii – okalającą zranienia żywicę.
Tożsamość bez gruntu, reprezentowana przez mosiężną wagę, przenosi nas w bezwładny rytm kołysania. Stanowi też miejsce mediacji, balansu, jak spoidło wielkie pomiędzy półkulami mózgu. Złożenie w ofierze granic, otwiera przestrzeń na sacrum. Śmierć, bezwład stanowi warunek odrodzenia. Podwieszona u góry waga, nie zdradza tego, co się na niej znajduje. Wypolerowana od spodu, stanowi lustro, w którym każdy z odbiorców może się skonfrontować ze sobą.
Odbicie, stanowi źródło poznania jakim jest źrenica (gr. Kore – dziewczynka, laleczka). „Kore patrzyła na narcyza, będącego zarazem imieniem który zatracił się na skutek patrzenia na siebie samego. Może myślała, że dotarła do granicy spojrzenia. Wyciągnęła rękę, aby to spojrzenie zdobyć. Ale wtedy wyłonił się Hades. Rozległ się krzyk. Czy to był tylko krzyk porywanej? Czy też krzyk nieodwracalnego poznania? Kore w oku Hadesa, którego imię znaczy niewidzialny, zobaczyła samą siebie – w odbiciu, w podwojeniu. Odtąd miała stać się źrenicą – i miało to dotyczyć już nas wszystkich. Została w oku […]” (Andrzej Szczeklik, Kore).
Na jednej z szalek umieszczona została kropla, której upadek jest najistotniejszą częścią pracy. Wisząca, zawiera odwrotność obrazu, kwintesencją iluzji zawieszenia – upadła staje się soczewką.
Czarna tafla szkła umieszczona na ziemi, stanowi czarne lustro – odwrotność świetlistego złotego odbicia wagi. W wyciętym z czerni kwadracie – symbolicznym martwym pikselu, wyświetlane jest video, używane w celu pobudzenia do działania martwych pikseli na ekranach monitorów – szybko zmieniające się po sobie kolory. Cyfrowy świat, zostaje tu zestawiony z wizją z Tybetańskiej Księgi Umarłych, która staje się drogą przez światła Bardo do ponownych narodzin, ale także przejściem materii przez stadia procesu alchemicznego – nigredo, citrinitas, rubedo.
Sześcian wykonany z bryły soli przyjmujący formę portatylu, nawiązuje bezpośrednio do formy cząsteczki soli widzianej pod mikroskopem. Zawarty wewnątrz pojemnik z wymieszaną w wodzie czarną gliną, ukazuje proces ustania w różnych jego aspektach – mętnego płynu, stania w gotowości i wyczerpania w trwaniu. To wyjątkowe misterium na kształt alchemicznego powrotu do stanu amorficznego, regressus ad uterum, lokuje śmierć jako pierwszy z etapów oczyszczenia i transmutacji form zużytych przez czas – powrotu do transparentności.
Opus corpus, Fundacja Salony, Zielona Góra 2023